Call of Duty: Black Ops 7 – gracze rozczarowani testami nowej odsłony

Call of Duty: Black Ops 7 to najnowsza odsłona legendarnej serii FPS-ów od Treyarch i Raven Software, która miała być wielkim powrotem do formy po mocno podzielonej opiniami „szóstce”. Tymczasem wczesne testy beta pokazują coś zupełnie innego — zamiast rewolucji, otrzymujemy solidną, ale przewidywalną kontynuację. Fani zaczynają się martwić, że seria ugrzęzła w stagnacji, a konkurencja w postaci Battlefield 6 tylko czeka, by to wykorzystać.

Black Ops 7 beta nie spełnia oczekiwań

Wczesny dostęp do bety Call of Duty: Black Ops 7 otrzymali gracze, którzy zamówili grę przed premierą lub są subskrybentami Xbox Game Pass Ultimate. Beta miała rozbudzić emocje przed listopadową premierą, ale w sieci dominują komentarze z rozczarowaniem.

Jjeśli grałeś w dowolne wcześniejsze Call of Duty, to tak jakbyś już grał w Black Ops 7. I trudno się z tym nie zgodzić — wszystko działa, wszystko wygląda dobrze, ale nic nie zaskakuje.

Beta oferuje cztery nowe mapy: The Forge, Cortex, Exposure i Imprint. Choć wizualnie prezentują się nowocześnie, nie zapadają w pamięć. „To futurystyczne pola bitwy, które po pięciu meczach wyglądają identycznie” – piszą gracze na forach. W aktualizacji z 5 października pojawiły się kolejne areny – Blackheart i Toshin – ale i one nie zmieniły ogólnego wrażenia.

Nowy system ruchu – widowiskowy, ale bezużyteczny

Twórcy mocno promowali nowy omnimovement system, który miał wprowadzić więcej dynamiki do rozgrywki. Dzięki niemu postacie mogą odbijać się od ścian, przeskakiwać przeszkody i wykonywać akrobatyczne manewry niczym w Titanfallu. W praktyce wygląda to jednak… dziwnie.

Owszem, bieganie po ścianach jest efektowne, ale większość graczy używa tego tylko przypadkowo. „Wygląda to jakby postać nagle dostała ataku paniki” – napisał jeden z testerów. System wprowadza chaos, ale nie głębię. Co więcej, mapy nie są zaprojektowane pod takie poruszanie się, więc często kończy się to frustracją zamiast satysfakcji.

Nowe mechaniki nie rekompensują też powtarzalności rozgrywki. Tryby takie jak Team Deathmatch, Hardpoint, Domination czy Kill Confirmed to wciąż klasyka, która nie zaskakuje. Jedyną nowością miał być tryb Overload, ale i on nie zrobił wrażenia.

Overload – nowy tryb bez polotu

Nowy tryb Overload miał być świeżym podejściem do formuły Capture the Flag. Zamiast flagi, gracze walczą o futurystyczne urządzenie, które trzeba dostarczyć do punktu kontrolnego. Brzmi ciekawie, ale w praktyce niewiele różni się od istniejących już trybów.

Rozgrywka wymaga zgranej drużyny i komunikacji, ale większość meczów kończy się chaosem. Sam Dalton Cooper podkreślił, że choć idea ma potencjał, to „nie jest to nowy Gunfight – raczej ciekawostka, o której zapomnimy po tygodniu”.

Tryb Zombies – dobrze znany, aż za bardzo

Zombies Survival: Vandorn Farm to skrócona wersja pełnoprawnego trybu zombie, który znajdzie się w grze po premierze. To klasyczny „wycinek” — ograniczona mapa, dostęp do mystery boxa, Perk-A-Cola, Pack-A-Punch i niekończące się fale nieumarłych.

Na papierze wszystko gra. Ale właśnie tu tkwi problem – to wszystko już było. Gracze liczyli na coś świeżego, może fabularne zadania, nowe mechaniki lub element kooperacyjny na większą skalę. Zamiast tego dostali „bezpieczny” klasyk.

Nie pomogła nawet obecność… zombie-niedźwiedzia jako bossa w trakcie ewakuacji. „Pokonaliśmy go w minutę. Więcej emocji miałem, gdy padł mi internet” – żartował jeden z uczestników testów.

Gracze narzekają: „To nie jest ten sam Call of Duty”

Komentarze w sieci są dość zgodne – Black Ops 7 nie wnosi nic nowego. Wielu testerów zwraca uwagę na problemy techniczne: niestabilne animacje, „przenikające” postacie i spadki FPS. Inni krytykują oprawę graficzną, która ich zdaniem wygląda jak z gier sprzed dekady.

Użytkownik AJ na forum Game Rant napisał:

„Rozgrywka jest płynna, ale nijaka. Przeciwnicy poruszają się w dziwny sposób, a sterowanie sprawia wrażenie topornego. To wygląda jak gra z PS3. Nie kupię jej.”

Z kolei inny gracz, Drevlin, porównał grę do wersji mobilnej:

„Operatorzy wyglądają jak z Call of Duty Mobile. Gra się fajnie, ale po kilku godzinach czuję, że już wszystko widziałem.”

Niektórzy, jak Kyle, byli zachwyceni poprzednią częścią:

„W Black Ops 6 osiągnąłem maksymalny prestiż, ale po 17 poziomach w becie nowej odsłony… nuda. Po raz pierwszy bardziej czekam na Battlefielda niż na Call of Duty.”

Battlefield 6 uderza tam, gdzie boli

W tym samym czasie Electronic Arts zapowiada, że Battlefield 6 zaoferuje tryb Performance 120 FPS na konsolach nowej generacji i ogromne mapy w stylu Bad Company 2. W porównaniu do tego, Black Ops 7 wygląda zachowawczo.

O ile Activision kusi graczy kampanią fabularną dla czterech osób i rozbudowanym systemem broni, to nie wystarczy, by przykryć wrażenie, że marka stoi w miejscu.

Nadzieja jeszcze nie zgasła

Nie można jednak skreślać gry z góry. Beta to tylko przedsmak — finalna wersja ma zawierać 18 map, pełny tryb Zombies: Ashes of the Damned oraz kampanię kooperacyjną. Activision zapowiada też agresywne wsparcie po premierze, w tym nowe sezony, mapy i aktualizacje balansujące.

Wielu fanów liczy, że listopadowa premiera pokaże, że Black Ops 7 ma więcej do zaoferowania niż tylko bezpieczne rozwiązania. Pytanie tylko, czy to wystarczy, by zatrzymać graczy przy serii, która przez lata dominowała rynek FPS-ów.

Solidne, ale bez błysku

Call of Duty: Black Ops 7 to przykład gry, która działa perfekcyjnie technicznie, ale emocjonalnie nie zostawia po sobie nic. Beta nie była katastrofą, ale też nie wywołała ekscytacji. Seria potrzebuje czegoś więcej niż drobnych zmian — potrzebuje odwagi.

Jeśli pełna wersja nie pokaże nowej jakości, to 2025 może być rokiem, w którym Battlefield wreszcie zdetronizuje swojego największego rywala.

Udostępnij ten artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze w tekście
Zobacz wszystkie komentarze
0
Napisz komentarz do artykułux
Obserwuj nas na Facebooku