Dragon Ball: Gekishin Squadra – recenzja nowego MOBA w świecie Saiyan

Nienagrani.pl – recenzje gier
7.8
Dragon Ball: Gekishin Squadra - recenzja

Recenzja Dragon Ball: Gekishin Squadra to temat, na który czekało wielu fanów, bo oto po raz pierwszy uniwersum Akiry Toriyamy spotyka się z gatunkiem MOBA. Premiera miała miejsce 5 września 2025 roku, a gra od razu trafiła na wszystkie kluczowe platformy – PC, PS4, PS5, Nintendo Switch, Nintendo Switch 2 oraz urządzenia mobilne z Androidem i iOS. Tak szeroka dostępność to jasny sygnał od studia Ganbarion: chcemy, aby każdy fan Dragon Balla mógł spróbować swoich sił w drużynowych potyczkach. Twórcy obiecywali prostotę, dynamikę i wierność klimatowi anime – i trzeba przyznać, że w dużej mierze im się to udało.

Proste zasady, dynamiczna rozgrywka

Na pierwszy rzut oka Dragon Ball: Gekishin Squadra nie różni się od typowych przedstawicieli gatunku. Wchodzisz do gry, wybierasz swojego wojownika i ruszasz na pole bitwy. Jednak szybko okazuje się, że to nie jest kolejny klon League of Legends czy Dota 2. Rozgrywka jest znacznie bardziej przystępna – nie trzeba znać dziesiątek skomplikowanych mechanik ani zapamiętywać ogromnych map. System został uproszczony w taki sposób, aby nawet osoba, która nigdy nie grała w MOBA, mogła w kilka minut zrozumieć zasady.

Dragon Ball: Gekishin Squadra recenzja – Goku Super Saiyan podczas starcia Mecze trwają krócej niż w klasycznych produkcjach tego typu, co sprawia, że gra idealnie nadaje się do krótkich sesji, np. na telefonie. Kluczowym elementem jest walka o kontrolę nad mapą i zdobywanie poziomów doświadczenia, które pozwalają na odblokowanie specjalnych ataków i umiejętności. Ważną rolę pełnią także neutralne postacie – takie jak Android 16 czy Nappa – które dają drużynie mocne bonusy, jeśli uda się je pokonać. Dzięki temu każdy mecz staje się nieco inny i zmusza do podejmowania taktycznych decyzji.

Tempo rozgrywki jest bardzo wysokie. To nie jest gra, w której przez dziesięć minut farmisz miniony, a dopiero później coś się dzieje. Tutaj akcja zaczyna się od samego początku. Już po kilku minutach gracze walczą o pierwsze cele i próbują przejąć inicjatywę. To sprawia, że Dragon Ball: Gekishin Squadra recenzja wypada wyjątkowo dobrze na tle konkurencji – gra po prostu nie daje się nudzić.

Wierność uniwersum Dragon Balla

Fani anime często martwią się, że w grach na licencji ich ulubione postacie tracą charakter albo zostają uproszczone do kilku ataków. Na szczęście tutaj jest inaczej. Ganbarion bardzo mocno postawił na to, by każdy wojownik zachowywał się zgodnie z tym, co znamy z mangi i anime.

Przykład? Hit to typowy zabójca – porusza się między krzakami, ukrywa się przed przeciwnikami i atakuje z zaskoczenia, zadając potężne ciosy w kluczowych momentach. Z kolei Freezer pełni rolę kontrolera pola bitwy – wykorzystuje swoje sługi, Zarbon i Dodorię, aby blokować ruchy przeciwników i zmuszać ich do defensywy. Natomiast klasyczni bohaterowie jak Goku czy Vegeta to naturalni DPS-owi, którzy potrafią siać zniszczenie swoimi Kamehameha czy Final Flash.

Dragon Ball: Gekishin Squadra recenzja – Zamasu w dynamicznej walce

Najciekawsze jest to, że twórcy nie ograniczyli się do jednej wersji każdej postaci. Z czasem w grze mogą pojawić się różne warianty – np. Freezer w formie tanka, Goku w Ultra Instinct albo Vegeta w wersji Majin. To oznacza ogromny potencjał dla rozwoju gry i daje pewność, że roster bohaterów będzie rósł przez długie miesiące.

Personalizacja na bogato

Elementem, który zasługuje na szczególne wyróżnienie, jest system personalizacji. W wielu MOBA ogranicza się on tylko do skinów, ale tutaj jest znacznie więcej. Oczywiście, są klasyczne skórki – od prostych zmian kolorów stroju po pełne redesigny, np. Goku w stroju szkolnym albo Vegeta w garniturze. Ale to dopiero początek.

W Dragon Ball: Gekishin Squadra można zmieniać także animacje wejścia na arenę, celebracje po wygranej, specjalne efekty ataków czy nawet unikalne animacje zdobycia Kuli Smoczej. Wyobraź sobie, że twój Goku zamiast klasycznej pozycji robi widowiskowy ukłon, a twoja drużyna kończy mecz efektownym wspólnym finiszerem. To drobne rzeczy, ale dodają masę klimatu i sprawiają, że czujesz, iż twoja postać jest naprawdę „twoja”.

System odblokowywania tych elementów działa w oparciu o gacha – losowe paczki zdobywane za misje lub za walutę premium. Nie każdemu spodoba się ten model, bo przypomina mechaniki znane z gier mobilnych. Jednak trzeba przyznać, że póki co balans jest uczciwy: da się zdobywać nowe elementy bez płacenia, choć oczywiście płatnicy mają łatwiejszą drogę.

Dragon Ball: Gekishin Squadra recenzja – kosmiczna walka z Kulami Smoczymi

To gra dla każdego fana

Dragon Ball: Gekishin Squadra recenzja pokazuje jasno – to tytuł, który nie próbuje być kolejnym LoL-em, tylko stawia na własną drogę. Gra jest dynamiczna, prosta w obsłudze i jednocześnie pełna smaczków dla fanów anime. Każdy mecz to szybka dawka emocji, a możliwość grania ulubionymi bohaterami sprawia, że nie da się przejść obok tego tytułu obojętnie.

Czy gra ma wady? Owszem – system gacha nie wszystkim przypadnie do gustu, a balans bohaterów wymaga jeszcze dopracowania. Ale fundamenty są bardzo solidne. Jeśli twórcy będą regularnie dodawać nowe postacie, tryby i eventy, możemy mieć do czynienia z grą, która zostanie z nami na lata.

Dla fanów Dragon Balla – pozycja obowiązkowa. Dla fanów MOBA – ciekawa odskocznia od poważnych, skomplikowanych gier. A dla osób, które chcą po prostu spróbować czegoś świeżego – idealny wybór. Saiyanie wrócili i znów wzbijają się ku niebu.

Nienagrani.pl – recenzje gier
Dragon Ball: Gekishin Squadra - recenzja
7.8
Grafika 8
Dźwięk 7
Rozgrywka 7
Frajda 9
Udostępnij ten artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze w tekście
Zobacz wszystkie komentarze
0
Napisz komentarz do artykułux
Obserwuj nas na Facebooku