Saints Row z 2022 roku miał być nowym początkiem kultowej serii, ale skończyło się katastrofą – słabymi ocenami, mizerną sprzedażą i zamknięciem legendarnego studia Volition. Teraz głos zabrał Chris Stockman, reżyser oryginalnego Saints Row, który nie tylko wytknął rebootowi błędy, ale też zaoferował, że sam… wskrzesi serię.
„To w ogóle nie było Saints Row”
Stockman w rozmowie z Esports Insider nie gryzł się w język. Jego zdaniem reboot „nie miał tożsamości” i całkowicie rozminął się z oczekiwaniami fanów. „Gdy usłyszałem, że planują restart serii, pomyślałem: to zły pomysł. Mieli przecież bohaterów, których ludzie kochali. To nie było Saints Row. Nazwijcie to inaczej” – powiedział były reżyser.
Gra sprzedała się w liczbie zaledwie 1,7 miliona egzemplarzy, co nie wystarczyło, by pokryć koszty produkcji. W efekcie Volition – studio odpowiedzialne za cztery pierwsze części – zamknęło drzwi po 30 latach działalności.
Powrót do korzeni – plan na nowe Saints Row
Stockman ma jednak pomysł, jak tchnąć życie w markę. Zamiast próbować dogonić „GTA”, chce wrócić do korzeni gangu. Jego wizja? Saints Row osadzone w latach 70.
„Wyobraźcie sobie grupę nastolatków, którzy później staną się głównymi postaciami z pierwszej gry. Afro, dzwony, funkowa muzyka – to byłby klimat! Nie trzeba gonić współczesnych GTA, można iść w bok, gdy inni idą w tym samym kierunku” – tłumaczy Stockman.
Embracer Group, czas na telefon?
Mimo że Stockman od 2014 roku prowadzi własne studio VR, otwarcie zaproponował współpracę grupie Embracer, która jest właścicielem marki Saints Row. „Jeśli to czytacie – skontaktujcie się ze mną. Mogę zebrać starą ekipę, która tworzyła pierwszą część. Z odpowiednim budżetem przywrócimy tę markę do życia” – apeluje.
Reżyser twierdzi, że nawet nie potrzebuje finansowania od Embracera – znalazłby inwestorów samodzielnie. Co więcej, nie wyklucza stworzenia spin-offu VR, który miałby pokazać „świeże oblicze Saints Row w nowej epoce”.
Czy seria ma jeszcze przyszłość?
Mimo niepowodzenia rebootu i zamknięcia Volition, marka Saints Row wciąż ma wierne grono fanów. Stockman wierzy, że z właściwym podejściem – czyli z szacunkiem do przeszłości i odwagą w eksperymentowaniu – seria może wrócić.
I choć Embracer Group na razie milczy, propozycja reżysera oryginału daje nadzieję, że „święci” jeszcze kiedyś powstaną z kolan.
Historia Saints Row to przykład, jak trudno zadowolić zarówno fanów, jak i krytyków, gdy próbuje się zrestartować kultową serię. Ale może właśnie ktoś taki jak Chris Stockman – człowiek, który był tam od początku – jest w stanie ją uratować.